Waszlowani, park narodowy i sawanna z lampartem. Jednym, widzianym kilkanaście lat temu. Z antylopami, które sprowadzono, żeby zwabić lamparty z azerskiej strony. Wężami, po których ukąszeniu masz trzy godziny na uratowanie życia, i skorpionami. Do tego psy pasterskie z uciętymi uszami i ogonami. Vazha pokazał mi zdjęcie owczarka kaukaskiego nieczystej krwi z jednym okiem i pyskiem wyglądającym jak twarz boksera po walce.
– Zagryzł dwa wilki, a ma dopiero sześć miesięcy – powiedział z podziwem.
Polacy, Rosjanie i Gruzin #zpodróży
– Wy z Polszy? – zapytał nas przeciętnie wyglądający blond trzydziestolatek, gdy całą ośmioosobową ekipą siadaliśmy wieczorem do dużego stołu we wspólnej jadalni naszego guest house’u Nikola.
Miał na imię Roman. Razem z kolegą Nikołajem przyjechali z żonami na wypoczynek do Gruzji. Mieszkali w tym samym pensjonacie. Mieliśmy wspólną dużą kuchnię i jadalnię.
– Tak, z Polski. Do you speak English? – zapytałem.
Czytaj dalej Polacy, Rosjanie i Gruzin #zpodróżyHistoria pewnej nienawiści #zpodróży
Importowany z Japonii mitsubishi delica z kierownicą po prawej stronie przebija się przez centrum Tbilisi w drodze do Tuszetii. Jezdnia wygląda na dwupasmową, ale kierowcy się tym nie przejmują i jadą na trzy pasy, z odstępami na szerokość dłoni.
– Vazha, what’s this? – pytam, wskazując na jaskinie wykute w pionowych skalnych ścianach. Góra, na którą patrzę, jest jednocześnie brzegiem rzeki Kury.
Czytaj dalej Historia pewnej nienawiści #zpodróży